wtorek, 29 sierpnia 2017

Upadek kultury. Opuszczone kasyno oficerskie i dom kultury

"Przepraszam, Panie robią zdjęcia temu bydynkowi?" - starsza kobieta, która obserwowała nas już od dawna podeszła do nas z psem, którego wyprowadzała w okolicy kolejnej ruiny. Jak to bywa, nie wiedziałam dokładnie, czego się spodziewać, przecież nie zawsze każdy jest zadowolony z tego, że ktoś kręci się w okolicach zdewastowanego obiektu, a tym samym też często w okolicach ich mieszkań, domów, całych działek. Odpowiedź była więc sprytnie mocno dyplomatyczna, ale nie zniechęciła starszej Pani. "No to jeśli robocie, i gdzieś to opublikujecie, to napiszcie, co się dzieje! Kiedyś tutaj, Proszę Pani, to do kina się chodziło, to imprezy kulturalne były, sylwestrowe bale się urządzało, andrzejki, a teraz o, proszę - dach się sypie a młodzież, łobuzy takie chodzą tu po tym dachu, krzyczą piwsko piją! Tak to się porobiło, tak to wszystko upadło, w mgnieniu oka proszę Pani!". No to piszę, nie będę obojętna na potrzeby społeczne ;)
Budynek kasyna wojskowego mieści się w Sulejówku. Od dworca nie idzie się wcale długo, jest też budynkiem bardzo charakterystycznym, różniącym się od innych zabudowań. Zbudowany w latach 50-tych zdecydowanie odstaje stylem architektonicznym. Kiedyś do budynku prowadziły duże, miejscami przeszklone drzwi, dzisiaj wchodzi się drzwiami dla obsługi albo...oknem. Po wejściu do budynku zwykle wita głucha cisza, ale niekoniecznie w przypadku tego miejsca. Usłyszymy tutaj albo złomiarzy, którzy wymontowują sukcesywnie grzejniki i rury, a efekt ich prac widać w każdym budynku - ciężkie "skarby" przygotowane są w każdym pokoju, czekają cierpliwie na wywózkę. Można też spotkać okoliczną młodzież, która wieczorami urządza sobie tam spotkania towarzyskie, może w spokoju zapalić papierosa albo wszystko inne, co można palić a niekoniecznie jest to legalne, można tez napić się piwa lub wódki i to bez obawy, że ktoś z rodziny zauważy - kto normalny chodziłby w takie miejsca, zwłaszcza wieczorową porą? Takie miejsce pozwala też dać upust swoim emocjom - bezkarnie ciężkimi rurami można walić na oślep po ścianach, framugach, oknach, grzejnikach, kafelkach i uposażeniu toalet. I właśnie na taką młodzież natrafiłyśmy w ten sobotni, marcowy poranek, z którą bawiłyśmy się wręcz w ciuciubabkę w trakcie całego naszego pobytu wewnątrz.
Kiedyś było to miejsce, do którego także chętnie przychodziła młodzież, ale nie tylko - bawili się tutaj wszyscy. W sali, która teraz jest spowita mrokiem i ciężko się przez to po niej poruszać odbywały się seanse filmowe, zbierało się tutaj naprawdę mnóstwo ludzi i nie było żadnego problemu, aby pomieścić wszystkich na seansie filmowym, była naprawdę przestronna. Czasami sala kinowa zamieniała się w salę koncertową, teatralną, a deski, po których stąpali aktorzy w przeróżne święta i uroczystości zmieniały się w parkiet do tańca. działo się sporo, a to tylko fragment działalności domu kultury., bowiem odbywały się tutaj także zajęcia dla dzieci i młodzieży. Na samym początku, zaraz po wzniesieniu budynku pełnił on funkcje kasyna wojskowego, czyli - jakby nie patrząc - także instytucje kulturalną.
A dzisiaj? Po kulturze nie ma już ani śladu. Jest tylko postępująca dewastacja mimo tego, że budynek został wpisany do rejestru i oficjalnie jest już zabytkiem, jednak prac - prócz tych które wykonują szabrownicy - nie widać, na pewno nie są widoczne takie, które mają na celu zabezpieczenie budynku. I niestety, tak upada kultura, znowu.

Fotorelacja z marca 2017 roku





















Czytaj dalej »

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Kiedy Opadł Kurz. Historia Powstańczego Ostańca, Cz. II

Kamienica ma już sto lat. Wiele przeżyła, wiele widziała. W 2015 roku wydano nakaz rozbiórki - nie pasuje do krajobrazu, zniszczona i ciągle niszczeje, odstaje od nowoczesnych budowli, które "wyrastają" w centrum Warszawy. Ale to jednak cichy świadek powstania warszawskiego, pewien symbol, z którym nie można dyskutować. Ratować? Chyba wydając nakaz rozbiórki o tym tak nie myślano, o ile w ogóle wtedy rozpatrywano Waliców 14 pod takim kątem. A przecież Ci, którzy przeżyli wojnę, czas, kiedy kamienica stała na terenie getta jeszcze nieraz pojawiła się w ich wspomnieniach. Przeżył i on, chociaż pokiereszowany - ze śladami po kulach. Jednak z tamtymi ludźmi umierają także wspomnienia. Wiele osób walczy jednak o pamięć dla tego miejsca i chce, aby przypominał o tym, jak Warszawa wyglądała w 1944 roku. Oficyna już to robi, przez lata zaniedbań w postaci braku odpowiedniego zabezpieczenia przed postępującą degradacją a także dewastacją miejsca wygląda, jak już po wojnie, szczególnie, że jednego z boku kamienicy nigdy nie odbudowano. W 2011 roku kamienica pochwalić się mogła jeszcze gdzieniegdzie oknami, w których to były całe szyby. Dzisiaj nie może się nawet pochwalić tym, że na miejscu okna pozostałyby chociaż przypominające o jego istnieniu futryny.
Nawet w czasie, kiedy kamienica była zamieszkiwana nie można mówić o dobrym traktowaniu tego miejsca. W 2005 roku wszystko jednak zdecydowanie się zmieniło, oczywiście na gorsze - wraz z wyprowadzką lokatorów stracono nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze będzie tętniło tutaj życie. Lokatorzy na własną rękę reperowali to, co jeszcze było możliwe do naprawy, starano się, aby Waliców 14 wyglądało chociażby ładnie. Potem oficynę zaczęli odwiedzać drobni złodzieje, bezdomni, pijaczki - oni o niej pamiętali, ale swoją pamięcią regularnie także przykładali się do jej niszczenia. W 2009 roku powstał mural z napisem "Kamień i co?". Miał na celu zwrócić uwagę na traktowanie zabytków z czasu II Wojny Światowej, które uznawane są nie za skarb społeczny a jedynie problem, którego szybko i jak najzgrabniej należy się pozbyć.  I właśnie teraz w 2017 roku m.in. stowarzyszenie o nazwie z tego muralu postanowiło zawalczyć o to miejsce. Nie tylko oni, bo wiele organizacji, stowarzyszeń i portali a także osób prywatnych. Odbywały się zebrania, po internecie krążyły także petycje, którą sama wypełniałam. W trakcie namów do ratowania kamienic niewiele osób wierzyło w sukces - według nich petycje nie działają, nikt się nimi nie przejmie, po co w ogóle walczyć - kupa cegły, rudera, czy ona da miejsca pracy? No raczej nie, więc jest bezużyteczna. Na szczęści mimo tego, że niewiele osób wierzyło i też nie każdy decydował się na wsparcie akcji udało się - mimo początkowych wykrętów, przeciągania, grania na czas dzisiaj już prawie wiemy - Waliców 14 uratowana! Być może moja publikacja będzie ostatnią, która pokaże oficynę w takim marnym stanie. Oby każda kolejna pokazywała, że warto często zawalczyć o takiego świadka historii i że każdy ma szansę na powrót do piękna. Taką mam nadzieję.

Moja fotorelacja z czerwca 2017 roku

































Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia