sobota, 5 września 2020

Zepsute miasto. Tajemnice opuszczonej fabryki, cz. I

To miasto przeżyło wszystko, co najgorsze. Bombardowania, grabieże, gwałt na jego historii i kulturze. Przeżyło ludzi, którzy je budowali i odbudowywali, widziało śmierć bohaterską, ale też i śmierć bezsensowną, często przypadkową, zadaną za kilka złotych. To miasto to smutek ludzi z opróżnianych kamienic, to tragedie zapomnianych zabytków. To miasto kontrastów, które ciągle psują ludzie, a mimo tego rozwija się. Jednak gdzieś przy fundamentach znajduje się jego "Zgnilizna" - tak zapewne mogliby opisać te miejsca deweloperzy, którzy cghętnie wyrwaliby z pozarastanych zielonością placów budynki, które kiedyś tętniły życiem, pracowały na niesutanną rozbudowę miasta a ludzie, którzy spędzali tam większość swojego życia - na jego ochronę. Jednak mało kto już pamięta, co bylo kiedyś. Przechodzimy obok ceglanych murów i nie domyślamy się nawet, jak wiele wewnątrz nich się działo, jak wiele zawdzięczamy historii miasta jak i dzielnicy temu jednemu miejscu. Tak właśnie traktuje się bohaterkę dzisiejszego wpisu - bez zainteresowania, bez szacunku. A to właśnie ta fabryka miała swój drobny wkład w historię miasta i dzielnicy, co postaram się poniżej przybliżyć.

       Fabryka powstała w 1889 jako Fabryka Drutów, Sztyftów i Gwoździ. Nazywano ją także "belgijską" czego powodem było to, że zarządz spółki mieścił się w Belgii, a dokładnie w Brukseli, i to stamtąd była zarządzana, to tam podejmowano najważniejsze decyzje co do jej funkcjonowania. Już od początku swojego istniała stała się wiodącym producentem gwoźdźi, łańcuchów, siatki metalowej oraz drutu kolczastego w skali całego ówczesnego Królestwa Polskiego.

Fabryka i jej rozwój w znaczącym stopniu nadały dzielnicy przemysłowe, robotniczego charakteru. W dwudziestoleciu międzywojennym zakład był istotnym ruchem robotniczego oporu. Fabryka zatrudniała wówczas około 360 pracowników. W latach 1914 oraz 1916 pracownicy zbuntowali się przeciwko złym warunkom pracy. Nie odpowiadały im niewspółmierne co do ilości pracy płace, domagali się żywności a także odzieży ochronnej. Z kolei na przełomie lat 1934/1935 zorganizowano strajk przeciwko obniżkom płac. Robotnicy żywo uczesyniczyli także w działaniach partii komunistycznych. Jednym z bardziej popularnych członków Partii a jednocześnie pracowników zakładu był Karol Wójcik, należący do Partii Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz do Komunistycznej Partii Polski. Dzisiaj na jednej ze ścian budynków przypomina o nim pamiątkowa tablica. W 1918 roku robotnicy fabryki uczestniczyli w rozbrajaniu Niemców.  Ten czyn spowodował rewizję przeprowadzoną w zakładzie w 1919 roku. Obawiano się, że w budynku znajduje się zarekwirowana Niemcom broń, która miałaby służyć prawdopodobnie przyszłej komunistycznej milicji narodowej mającej powstać na wypadek, gdyby bolszewicy zajęli miasto. 

Wraz z początkiem wojny zakład stał się celem bombardowania, w wyniku którego część budynków została zniszczona lub straciły dachy w wyniku pożaru. Mimo tego fabryka ciągle działa, jednak pracownicy nie mogli pogodzić się z tym, co dzieje się w ich mieście i kraju, dlatego też od połowy 1940 roku na terenie zakładu rozprowadzano konspiracyjną gazetkę. Niestety, jeden z pracowników, nazwany później przez współtowarzyszy pracy konfidentem doniósł o tym fakcie Gestapo, wraz z listą imion i nazwiskswo ich zakładowych kolegów, którzy ją czytali. Robotnicy ci - w ramach zorganizowanej akcji Gestapo - w październiku 1940 roku zostali aresztowani i deportowani do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Aresztowanych było ponad 30, wśród nich także Karol Wójcik. Ze strasznego wygnania wróciło tylko 5 osób. 

       To jednak nie jedyny wojenny wątek, który rozgrywał się wewnątrz tego zakładu. O tym jednak następnym razem.


Fotorelacja z czerwca 2019 reku








































Bibliografia:

Czytaj dalej »

niedziela, 30 sierpnia 2020

Historie domniemane - Wspomnienia i niepokoje. Opuszczona willa

 Czasami tak bywa, że mijamy różne domy w różnych miastach - mniej lub bardziej zadbane, niektóre schowane za zieloną kurtyną z liści, winogron czy po prostu wychylające się zza wiekowego drzewa, niektóre stoją dumnie tuż przy ulicy, zachęcając do rzucenia na niego okiem, aby całą ich monumentalność i okazałość objąć chociażby i na ułamek sekundy uwagą. Dom ma wyrażać jego mieszkańców, zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Niektóre domy wraz z otoczeniem mówią o klasie właścicieli, inne o dobrobycie, w którym opływają, jeszcze inne o skromnych warunkach, jednak przy okazji i schludnych, co również co nieco może powiedzieć nam o jego mieszkańcach. Czasami jednak zdarza się też tak, że jeden dom mieści w sobie kilka rodzin, kilka różniących się od siebie osób. Co wtedy można o takim domu powiedzieć? Z zewnątrz pewnie niewiele, raczej wówczas można skupić się na historii danego budynku albo na domniemanej historii, kiedy brakuje nam źródeł. Z zewnątrz pewnie też niewiele, ponieważ wchodząc do takiego domu odwiedzamy zwykle tylko jedno z mieszkań i to przy okazji obcowania z jego mieszkańcami. Dopiero przy takiej okazji jak ta, kiedy wewnątrz już nikogo nie ma, można coś więcej spróbować wywnioskować z tego, co po tamtych ludziach pozostało. Wyobraźnia i pojedyńcze przedmioty pomogą nam opowiedzieć historię domniemaną tej willi.

        Dlaczego domniemaną? Dlatego, że o tym miejscu nie ma w zasadzie nigdzie informacji. Możemy się domyślać, że kiedyś willa pełniła jeden, wielki dom. Zapewne osoby, które go zamieszkiwały nie miały tego problemu, co kolejni lokatorzy uroczego budynku ukrytego za bujną roślinnością, którzy zajmowali mniejsze bądź większe mieszkania przy zabudowanej w inne wille ulicę. Ponownie można tylko domniemywać, że do takiego podziału doszło tuż po wojnie, kiedy grzechem było posiadać tak ogromny dom dla siebie, bowiem państwo, a w szczególności jego obywatele - zwłaszcza przy problemach mieszkaniowych - powinni skorzystać z tych ogromnych, nie zajmowanych przez całą dobę przestrzeni. I tak zapewne zostało już do końca, czyli do czasu wysiedlenia mieszkańców willi, bowiem w każdym z odwiedzanych pomieszczeń znajduje się wspomnienie po zupełnie kimś innym.

      W pierwszym, znajdującym się na parterze pomieszczeniu czas zatrzymał się już naprawdę bardzo dawno temu. Większość przedmiotów, prócz gazety, pochodziła z ubiegłego wieku, a dokładniej sprzed 30,40 a nawet 50 lat. To mieszkanie można z jednej strony opisać jako babcine mieszkanie, w którym zawsze znajdzie się coś do zjedzenia przez wnuczka oraz coś, czym mógłby się zająć. Niestety, te z pozoru niewinne zabawki w aktualnym stanie oraz okolicznościach bardziej przyprawiają o dreszcze, niż o miłe wspomnienia ze swojego dzieciństwa. Kolejne z mieszkań usytuowane już na piętrze nazwałam mieszkaniem kawalera. Otwierając drzwi znajdujemy się od razu w głównym, i zarazem jedynym pokoju, który musiał być zarówno sypialnią, pokojem gościnnym, kuchnią oraz w przypadku oddawania się zabiegom higienicznym, udawać na moment przynajmniej nieznaczną część łazienki. Niestety, jeszcze jedno pozostałe mieszkanie stało zamknięte, jednak - jak się okazało - parter krył jeszcze jedną tajemnicę. Za gąszczem roślin znajdowało się wejście do innego, nieco większego mieszkania, które chciało oddać się najwidoczniej samounicestwieniu, wtapiając się w zieloność przyrody. Przy tym to przemijanie objawia się tam w gniciu, wysokiej wilgotności i ogólnym gniciu - zgnilizna to pierwsze, co można wyczuć, a także i zobaczyć (chociaż to następuje jednak w drugiej kolejności). Tam wszystkie przedmioty po byłych lokatorach zajmowane są przez grzyba i zapach stęchlizny. Gniją meble kuchenne, stoły, krzesła, obrazy i książki. To jak pożar, tylko zdecydowanie bardziej wolny, to dogorywanie w ogniu przeszłości.

Tylko tyle zostało po dawnych bohaterach, bohaterach swojej opowieści, którą również sami pisali. Przeszłość nie odeszła jednak wraz z nimi, a została tutaj, dając możliwość wyobrażenia sobie, jak tutaj kiedyś płynęło to żtcie. Dzisiaj zostały już tylko wspomnienia wymieszane z niepokojami, które wychodzą ku nam w zapachach i obrazach zdewastowanych przyrodą murów willi, które równocześnie piszą wraz z naszymi myślami jej historię domniemaną.


Fotorelacja z maja 2019 roku





































Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia