sobota, 25 lutego 2017

Przerwana lekcja życia. Opuszczona szkoła na Śląsku, cz. I

Kiedy zobaczyłam budynek tej szkoły, pomyślałam, że to będą szybkie zdjęcia. Ot, pooglądam kilka pozostawionych podręczników, zobaczę klasę w nieładzie i to będzie wszystko. Co ciekawego może być w budynku, który przypomina zwykły, szary blok z płyty, który z pewnością pamięta świetność ustroju komunistycznego? No zapewne niewiele - jakieś stare, wysłużone zabawki i pomoce naukowe, hasła socjalistyczne wymalowane na transparentach i obrazy Lenina oprawione w ramę.
Jednak szczęśliwie się rozczarowałam, moja wizja była całkowicie błędna. Być może miejsce nie emanowało pozytywną atmosferą, ale jak mogłoby tak być, skoro teraz stoi puste a jeszcze do niedawna po korytarzach biegały dzieci. Miejsce wtedy naprawdę żyło.
Dzisiaj korytarze witają nas nie rozkrzyczanymi dziećmi, a masą sprzętów do aktywności fizycznej, które zawalają prawą część szkoły. Stół z piłkarzykami czy też bujawki stłoczone są tuż przy toaletach. Pierwsza sala, do której weszłam od razu zrobiła przygnębiające wrażenie. Tuż przy sprzęcie, który niegdyś był pomocą na lekcjach chemii wisiała biała koszula, tak niezbędna do stroju galowego, który każdy z nas zakładał na ważne uroczystości szkolne. Pamiętacie pasowanie na ucznia? Być może któraś z dziewczynek właśnie w niej dostąpiła tego zaszczytu i może się okazać, że ta zwykła koszulka była świadkiem tej ważnej chwili. Oprócz takiego dość melancholijnego widoku w całej sali możemy zauważyć dużo sprzętu. Figury geometryczne do nauki matematyki, małe organy do wygrywania muzyki, rzutnik, przykłady flory i fauny zmieszczone w małych kwadratach - wszystko tutaj można znaleźć. Kiedy spojrzymy przez rozbite okno widzimy plac zabaw i zarośnięte boisko szkolne - kiedy dzieci bawiły się tutaj po raz ostatni? Patrząc na wysokość traw, chyba bardzo dawno.
Nie zatrzymuję się długo na parterze, chociaż wiem, że jeszcze wrócę do części, która znajduje się na lewo od wejścia. Wchodzę schodami do góry, robi się coraz smutniej, bo przy samym wejściu na pierwsze piętro wisi ogromna biało - czerwona flaga. Zmęczona, zdezelowana, trochę jak to miejsce.
Kolejne sale są jeszcze lepiej wyposażone, ale niestety - bardziej zniszczone. Chyba ktoś szukał tutaj czegoś cennego, chociaż wątpię, że znalazł to, czego szukał. Na kliszy, która wisi na firance widać mężczyzn, którzy pochylają się nad białymi kartami, zapewne jakimiś dokumentami - wygląda to tak, jakby je podpisywali. Ciężko niestety odgadnąć, kto jest powielony na tej kliszy, zdjęcie bowiem jest w tej postaci niewyraźne. Być może upamiętnia ważny moment dla naszego kraju albo dla tej niewielkiej, wiejskiej szkoły...? To niestety kolejne pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi.

Fotorelacja z 24 września 2016 roku


























Czytaj dalej »

środa, 15 lutego 2017

Historia konopiami pisana. Opuszczona chata na wzgórzu w górach.

Kiedy widuję takie urokliwe chatki na wzgórzach, górskich lasach czy między polanami zwykle kojarzą mi się z bardzo smutną historią, która niestety się powtarza i ciągle powtarzać będzie, z czymś, co jest nieuniknione. Zwykle myślę o ludziach, którzy przeżyli całe swoje życie właśnie w tym miejscu - urodzili się, wychowali, potem dorastały tutaj ich dzieci, które potem poszły w świat zostawiając swoich rodziców samych. Ci z kolei mieszkali tutaj do końca, do ostatnich swoich chwil dbali o domostwo, czasami nawet w nim umierali. Patrząc na ten domek też miałam takie myśli - no cóż, taka kolej rzeczy. Ale jego historia jest inna i dużo bardziej zaskakująca.
Chatka położona jest w niesamowitym miejscu, które z jednej strony w niezwykle trudnym i uciążliwym (zwłaszcza zimą) miejscu, z drugiej - nie można wymarzyć sobie lepszego położenia. Bardzo ciężko do niej się odstać ze względu na to, że górka jest bardzo stroma i podczas wchodzenia wydaje się, że droga do niej nigdy się nie kończy. Jednak kiedy już człowiek dostanie się na miejsce jest pod niesamowitym wrażeniem widoków - możemy spojrzeć na kolorowe jesienią lasy, latem zazielenione łąki, wiosną można wypoczywać leżąc przed domem i kąpać się wśród płomieni słonecznych.
Wnętrze drewnianego domku raczej nie zaskakuje, wygląd przywołuje jeszcze czasy PRL - miejscami boazeria, typowe kafelki, klasyczna meblościanka. Meblowe pozostałości były prawie całkiem wyczyszczone z dawnych bibelotów, nie można było zbytnio poznać, kto tutaj wcześniej mieszkał, jaki był. O  religijności byłych mieszkańców świadczyć mogło pozostawione popiersie Jezusa, które leżało na jednej z szafek w pokoju, który wyglądał trochę jak salon. Najciekawszym miejscem wydawał się być strych, na którym leżały dwie, ogromne skrzynie - kiedy otworzyłam, a potem zamknęłam bardzo wielkie i ciężkie wieko jednej z nich, pomieszczenie spowił gęsty kurz. Przy stłumionym świetle i nieco mrocznym klimacie strychu wyglądało to bajecznie.
Jaka jest więc historia tego miejsca? Dosyć zaskakująca. Rzeczywiście, kiedyś mieszkała tutaj rodzina, ale pewnego dnia podjęli oni decyzję o sprzedaży domu. Dość szybko znalazł się chętny - młody chłopak, zresztą z mojej rodzinne miejscowości. Miejsce dość dziwne, jak dla młodego chłopaka - głusza, wszędzie daleko, dom do gruntownego remontu, na piwo ze znajomymi daleko i to bardzo, bo nie mniej niż 70 km. Potem okazało się, dlaczego wybrał to miejsce - był dilerem narkotyków, sadził także konopie a teren, na którym znajdował się dom był do tego jakby stworzony. Niestety, jego sen utkany z konopi się nie spełnił, bramy więzienne za to szybko przyjęły go w swoje zacisze. Krótka historia ale mimo tego bardzo zaskakująca i tak nietypowa dla takiej niepozornej, drewnianej chaty.

Fotorelacja z października 2016 roku:












Czytaj dalej »

sobota, 11 lutego 2017

Gangster i farmaceuta. Opuszczona willa na Mazowszu, cz. II

Willa, która stoi nie tak daleko od stolicy naszego kraju z pewnością może zostać nazwaną małą perlą architektoniczną. Tak naprawdę detal jest tutaj ważny, ponieważ poza tym, że jej bryła jest zróżnicowana znajduje się tutaj mnóstwo szczegółów, nad którymi warto dłużej się zatrzymać. Rzeźbione głowy zwierząt, kamienne tarcze herbowe z inicjałami dawnych właścicieli, półokrągłe wykroje otworów okiennych wielopolowe okna skrzynkowe oraz metalowe kraty. Jeszcze do niedawna można było zobaczyć trochę wystroju pomieszczeń, który zachował się z dawnych lat.
Ja niestety (bądź "stety") odwiedziłem budynek w momencie, kiedy pomieszczenia były posprzątane a dawne uposażenie zostało uporządkowane, więc skupiłam się bardziej na architekturze i detalach.
Bardzo ciekawe są dwa domki letniskowe położone zaraz przy willi. Jeden z nich jest dość zwyczajny, który posiada tylko funkcje wypoczynkową, drugi za to jest znacznie ciekawszy - w znacznej części jest przeszklony, pokoje są niezwykle przestronne a korytarze prowadzą do czegoś, co mogło kiedyś być sauną. Na pewno latem są wypełnione słońcem i rzeczywiście, spędzanie tutaj wolnego czasu to sama przyjemność. Tak samo jak w willi, która przez większą część roku okryta jest bluszczem, który zmienia jedynie kolor, ale ciągle dodaje swego rodzaju uroku i przytulności temu miejscu. Wielu ludzi z okolic ale nie tylko mówią, że to piękno docenił niegdyś gangster, Andrzej Kolikowski, który bardziej znany był jako "Pershing". Mówiło się, że tutaj znalazł spokój, tutaj spędzał wolny czas i także tutaj bywał jego przyjaciel, Andrzej Gołota. Ale czy to prawda? Ja niestety nic nie znalazłam, co mogłoby potwierdzić te pogłoski, które jednak ciągle krążą - i w internecie, w słowie wirtualnym, aczkolwiek ciągle "pisanym", i przekazywane ustnie. 
Mnie bardziej jednak interesuje to, czy będę mogła zwiedzić to miejsce w piękniejszych okolicznościach przygody, szczególnie latem? W obecnej postaci chyba nie - nie bez powodu pomieszczenia są wysprzątane a sprzęt uporządkowany. Ponoć willę kupił milioner, który chce tchnąć życie w ten urokliwy budynek. Co z nim zrobi, na jakie cele przeznaczy i czy to w ogóle jest prawda- tego niestety nie wiem. 
Jak widać budynek skrywa do dzisiaj jakieś tajemnice, niedopowiedzenia, a jedyne, co jest pewne to jego piękno, na razie uśpione.


Fotorelacja z listopada 2016















Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia