niedziela, 26 lipca 2020

Sklepy Cynamonowe. Historia opuszczonej kamienicy

Na parterze kamienicy od lat 60. działał sklep spożywczy. Dzisiaj o nim przypominają tylko niebieskie drzwi i okna, zakratowane i obdarte z szyldów i tabliczek, które naprowadzić by miały potencjalnego ku sobie. Nie ma też i po co, ponieważ od dawna sklep jest pusty, nie ma w nim towarów, nie ma w nim ludzi. Tytuł dzisiejszej opowieści nie jest przypadkowy, nie pojawia się tutaj tylko ze względu na motyw istnienia sklepu - po raz kolejny odwołuję się w swoim opowiadaniu o miejscach do Brunona Schulza ponieważ nikt inny jak on nie przedstawiał tego, co w takich opuszczonych przez człowieka domach i mieszkań jest najważniejsze. Otóż są to wspomnienia, które połączone są cienką, wręcz pajęczą siecią łączącą symbole, wieloznaczność i barwność z pogranicza jawy i snu. My, jak bohater "Sklepów cynamonowych" także nabieramy ochotę na ich odwiedzenie i odczytanie historii życia ludzi, którzy tutaj mieszkali, ich wspomnień ojca, matki, najbliższych, nowych doświadczeń i doznań. "Sklepy cynamonowe" swoją nazwę mają od koloru boazerii. Kamienica i jej mieszkania mają tego koloru z kolei nie tak mało - to w boazerii widziano szansę na uczynienia wnętrza ciekawszym, może i bardziej luksusoswym a teraz to znak czasu i miejsce nagromadzonych, ludzkich emocji.
Już sama ulica, przy której znajduje się przedwojenny budynek ma ciekawe dzieje. Ziemia ta bowiem była bogata w liczne zdroje i tak ujęła jednego z bogatych kupców, że postanowił ją kupić. Był to Karol Schulz. Dał tej okolicy szansę na prawdziwy, przemysłowy rozkwit - w XVIII wieku we wręcz ekspresowym tempie wyrosły trzy browary, trzy cegielnie, młyn i sześć domów. Karol utworzył osadę, które nazwa pochodziła od jego imienia, bowiem nazwał ją Karolkową Wolą. Ulica, przy której stoi kamienica wzięła zatem swój początek od nazwy tej osady. 
Nim stanęła tutaj kamienica, na jej miejscu stała pierwsza Fabryka Cerat założona jeszcze w 1870 roku. Pod tym adresem działało także "Przedsiębiorstwo Handlowe Braci Szymańskich", a w zasadzie ich skład firmowy. Było to jeszcze przed wybudowaniem kamienicy, bowiem wzniesiono ją  około roku 1928 dla Adama Kamińskiego, który pod tym adresem miał później swój sklep z rowerami. Mimo tego do dzisiaj mówi się o kamienicy braci Szymańskich, a nie Kamiśkich, bowiem Adam Kamiński miał także brata, który zajmował się handlem. 
Układ kamienicy nawiązuje do nieistniejącej już sieci ulicznej - gdyby nie wojenna zawierucha Karolkowa krzyżowałaby się dzisiaj z ulicą Sienną, ponieważ istniały plany na jej przedłużenie właśnie do tego miejsca. Plan nie został zrealizowany, jednak wyglad kamienicy o nim wciąż przypomina. Część frontowa miała wychodzić właśnie na ulicę Sienną, pozostałe, dwie boczne oficyny są zdecydowanie krótce od części frontowej - mają po cztery piętra. Przejazd branny znajduje się od strony ulicy Przyokopowej. Z zewnątrz widać ciekawie oszklone klatki schodowej, które wewnątrz wyróżniają długie korytarze, wykończone płytkami lastrico. Barierki schodów, a dokładnie ich zdobienia są przykładem późnej secesji tak jak i niektóre drzwi prowadzące do korytarzy.
Po wojnie przez krótki czas w kamienicy funkcjonował hotel pracowniczy. Później wprowadzały się tam  całe rodziny. Dzisiaj kamienica stoi wysiedlona, w złym stanie, zapomniana chyba przez wszystkich. No, może oprócz dzikich lokatorów. Kamienica nie jest wpisana ani do rejestru zabytków, ani do ewidencji. Czy jedyne, co ją czeka, to unicestwienie? Póki co w kamienicy, doszło do pożaru. Podobno ogień zaprószyli bezdomni. Gdyby się spaliła tak, że trzebaby ją wyburzyć, niejeden deweloper ucieszyłby się, bowiem za mieszkanie w tej okolicy trzeba zapłacić ponad pół miliona złotych. Więc problem rozwiązałby się sam. Póki co - na szczęście - kamienica jeszcze stoi  i przypomina o historii dzielnicy. A ja pokażę Wam jej osobistą historię, wypełnione tymi ludzkimi smutkami i radościami.

Fotorelacja ze stycznia 2019 roku








































Bibliografia:

1.  Jarosław Osowski, Warszawa i jej ulice. O pochodzeniu nazw, Oficyna Wydawnicza ,,Mówią wieki", Warszawa 2003, s. 13.
2. Kwiryna Handke, Dzieje Warszawy nazwami pisane, Muzeum Historyczne m. st. Warszawy, Warszawa 2011, s. 155.
Czytaj dalej »

sobota, 18 lipca 2020

Rzucona na pożarcie. Opuszczona kamienica.

Są takie miejsce, które skrywają się za współczesnymi blokami, żelaznymi bramami. Które mocno kontrastują z tym, co świeże, nowe, wydają się też przez to niepasujące do otoczenia. Niektórzy na pewno chętnie by się ich pozbyli, przecież szpecą miejski krajobraz, przyciągają podejrzany bądź po prostu odrażający dla innych "element" społeczny, nie niosą wraz z sobą żadnego pożytku. Czy do końca? Często piszę tutaj o niewątpliwie wysokiej wartości historycznej, chociaż wiem, że mało osób przekonuje ten argument. Jaka bowiem wartość historyczna, te odrapane mury, odlatujące tynki? Czy tak wygląda historia? Niestety tak, często jest zapomniana, zaniedbana i nie baczy się na wydarzenie, które mogły się w niej rozgrywać, jakie ma wspomnienia. Tak jest też z kamienicą, która wycofana stoi na jednej z najstarszych ulic dzielnicy nie cieszącej się dobra opinią w przeszłości. Co może nam powiedzieć ta poprzemysłowa kamienica?
Otóż może powiedzieć całkiem sporo. Nie tylko ważna jest ulica, przy której stoi ten przedwojenny, która z pozorou ma nie wyróżniającą się i mało zdobną zabudowę, ale mimo tego jest najoryginajlniejsza. Ulica ta pamięta wiele, handlarzy bydła przyjeżdzających tutaj aż z carskiej Rosji na targi i giełdy mięsne, ale również niechlubne i tragiczne wydarzenia takie jak egzekucja więźniów z "Pawiaka" w 1943 roku. Ważna jest jednak też kamienica, której wnętrza chcę pokazać na zrobionych przeze mnie fotografiach, Również sprawia pozory mało ważnej, zwyczajne kamienicy. Ot, kolejna , opuszczona kamienica, która po prostu nie ma szczęścia. Jednak ten budynek ma sporą historię, którą cześciowo doceniono poprzez wpisanie jej do ewidencji zabytków. 
Ten trzypiętrowy budynek wzniesiono niedługo przed 1939 rokiem, czyli tuż przed początkiem wojennego dramatu.Kamienica składałą się z części frontowej, wschodniego oraz zachodniego skrzydła. Część zachodnia nie przetrwała próby czasu - rozebrano je tuż po wojennej zawierusze. Od samego początku budynek pełnił funkcje przemysłowe, bowiem znajdowały się tutaj różne firmy i przedsiębiorstwa. Do 1945 roku mieściła się tutaj Wytwórnia Szkieł Specjalnych J. Skrzyneckiego oraz Fabryczka "Polska Posadzka", która zajmowała się wyrobem dębowych posadzek, listew i ogólnie wyrobem drewnianym. Zakład należał do Dawida Gruszkiewicza i Jakuba S. Niekiela. 
Po roku 1945 roku w budynku swoje interesy prowadził Zakład Ślusarsko - Mechaniczny, Pracownia Prototypów Aparatów Elektrycznych oraz Spółdzielnia pracy, która zajmowała się wytwarzaniem bezpiecznego szkła. 
Obecnie budynek pozostaje opuszczony, zapomniany, w opłakanym stanie. Pozostałosci po meblach biurowy dają tylko znać, że zapewne jeszcze nie tak dawno przychodzili tutaj interesanci, uzyskując bądź też nie to, co było im niezbędne do dalszych działań. Czy ewidencja w jakikolwiek sposób uchroni tę kamienicę przed zakładą? Czy nie skończy jak jej sąsiadki, które już nie istnieją bądź przestają istnieć? Tutaj ludzie zapominają o wszystkim, co jest im zbędne - nawet o samochodach, które kiedyś miały niezwykłą wartość. Dzisiaj jej już nie mają, więc moga pozostać same sobie. Oby nie pomyślało tak miasto o bohaterce poniższej fotorelacji, 

Fotorelacja z lutego 2019














Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia