O uczelni i władzach szkoły, która znajdowała się już na krawędzi bankructwa w marcu 2016 roku pisał o niej jeden z wykładowców w ten sposób:
Jestem wykładowcą tej szkoły. Rektor Pan Merski miły, lecz coraz bardziej bezradny. Podstawowa przyczyna kryzysu w tej szkole to gnuśność i arogancja większości administracji łącznie z Panią Kanclerz. Szkoła zalega z wypłatami honorarium. To wielki problem, lecz jeśli nawet, to należałoby oczekiwać sława prze-praszam i jakiegokolwiek terminu wypłaty za rok, za 2 – nie, to zbyt duży ciężar. Może, ale przynajmniej świadczyłoby to, o trosce wobec osób, którym Uczelnia jest coś winna, no i o pewnych standardach, których pracodawca zwłaszcza w branży edukacyjnej winien przestrzegać. Nić z tego lepsze obyczaje panują chociażby na bazarze Banacha. Wcale nie oznacza to, że wszyscy nie otrzymują należności. Dodatkowym problemem jest zupełny brak wizji wyjścia z kryzysu. Dominuje oczekiwanie na "cud”, czyli. Ze uda sie sprzedać cześć nieruchomości by pokryć długi. Brak koncepcji rekrutacji studentów, itp. W tej sytuacji trwa ujemna migracja kadry. Najlepsi wykładowcy dawno już odeszli. Zajęcia prowadzą w większości osoby z tytułem mgr bez żadnego przy-gotowanie metodycznego, itp. Niestety i ja kierując sie sentymentem mimochodem stałem się niewolnikiem - pracuje za darmo. Także i zakładnikiem niewypłaconej przez uczelnie pokaźnej kwoty w nadziei, ze wypłacą. Sam robie debety, bo nie stercza mi na utrzymanie. Ale na pracodawcy najwyraźniej nie robi to wrażenia, obiecuje i gra na zwłokę, żadnego szacunku, kłamstwa. Ministerstwo Edukacji zna sprawę lecz „umywa ręce” pomimo tego, iż nieopłacana Kadra zatroskana tym jak przeżyć , nie myśli o poziomie zajęć. Zawiodłem się. Uczelnia zawsze była dla mnie środowiskiem ludzi uczciwych a zwłaszcza tym, gdzie pojęcie honor coś znaczy.
W czerwcu 2016 roku nie było już nic. Aktualnie budynek stoi zdewastowany, zamieszkiwany przez bezdomnych. Szkoła ma wielomilionowe długi, na licytację komorniczą wystawiono wyposażenie uczelni, z które aktualnie nie pozostało już praktycznie nic, ale nie ze względu na samą licytacje, a poszukiwaczy fantów, które można z zyskiem sprzedać. Studenci chcą odzyskać dokumenty i dyplomy, którymi usłane są podłogi. Robią to na własną rękę, albo sami wchodzą do opuszczonej szkoły, albo dzwonią na numery podane na stronie. Chodzą słuchy, że sekretarka jednego wydziały za pieniądze wydaje im ich własność, za archiwizację.
Strony uczelni już nie ma, ale kiedyś widniał na nich baner z człowiekiem sukcesu, dokładnie "liderem sukcesu". Do tego dążyli studenci, pisali, że sami chcieliby się obracać w takim kręgu. Jeszcze w 2011 roku uznawali AlmaMer za dobrze obraną drogę, która pozwoli im na zrealizowanie marzeń. Dzisiaj można powiedzieć, kto odniósł sukces zarobkowy: rektor, dobrze kombinująca kadra, która zarabia na braku ochrony danych osobowych oraz drobne złodziejaszki, pijaczki i narkomani.
Zdjęcia z marca 2016 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz