Zagadka okazała się naprawdę trudna do rozwiązania. O ile meble i większość przedmiotów codziennego użytku wskazywały, że miejsce zostało opuszczone przez ostatnich, pełnoprawnych lokatorów w latach 90., to konserwy i pasztety z aktualną datą na wiekach sugerowały, że mieszka tutaj ktoś na dziko. Pierwsze pomieszczenie wyglądało tak, jak gdyby ktoś, dowiedziwszy się o tym, że miejsce jest opuszczone, zaczął myszkować po domu w celu znalezienia cennych przedmiotów. Ciuchy wyrzucone z szafy, sztućce, talerze i kubki powyjmowane i przypadkowo postawione na małym stoliku za łóżkiem, porozsypowane resztki przypraw. Od razu w oko rzuciła się znaczna ilość świętych obrazków, które zdobiły ściany.
Drugie pomieszczenie odcięte było od światła. Mrok padał na wszystko, ale dzięki latarce oświetlałam ściany - bo tylko na nich coś było. Kredens przytwierdzony do ściany, wiszące święte obrazki, portret Jana Pawła II wykonanyony ołówkiem przez jakiegoś domorosłego artystę oraz wycinek a może nawet okładka gazety, która informowała o śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czy czerń w pomieszczeniu symbolizuje całkiem przypadkiem żałobę po tamtych śmierciach, tamtych wydarzeniach? A może to wieczna żałoba, która trwa już za życia chaty? Może zdjęcia odpowiedzą na te pytania...
Fotorelacja z maja 2017 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz