czwartek, 3 maja 2018

Dzikość leśnego serca. Ostatni kurs motoryzacyjnej historii, cz. II


W ten majowy weekend miło jest powrócić do mojej letniej wyprawy, która była naprawdę długa i zaskakująca, obfita w piękne miejsca i ich historie. Jednym z nich był właśnie ten przyleśny, dla mnie w zasadzie nawet już leśny teren, ze względu na bujną roślinność, który zapełniony był niezwykłymi okazami. Dzisiaj one są pamiątkami motoryzacji, pamiątkami wręcz historycznymi. Rodzime, polskie wyroby, przy nich rosyjskie, surowe i ciężkiego dizajnu rosyjskie "masziny", chociaż  znaleźć można było coś także zza zachodu. 
Ludzie ten obszar nazywają "cmenatarzyskiem", z czym nie można się nie zgodzić, bowiem samochody skazane są na nieuniknioną śmierć. Wszystko wygląda bardzo malowniczo, ale warunki atmosferyczne nie wydłużają żywotności tych blaszanych maszyn. Deszcz, śnieg, grad - wszystko to ciągle oddziałuje. 
Powoli natura zabiera, co swoje. Obrasta na zielono drzwi samochodów, ich koła, gałęzie wdzierają się do środka zdzierając resztki starej tapicerki. Wcześniej, przed naturą świadomie niszczyli je złodzieje, rozkradali, co tylko się dało. Teraz ona zabiera to, co do niej należy.
Podobno ma tutaj być teren dla filmowców - ich inspiracja, miejsce przeznaczone do robienia zdjęć, ponoć dla "najlepszych reżyserów i najlepszych produkcji filmowych". Czy coś z tego wyjdzie? 
Dopóki nie ukaże się żaden film, którego zdjęcia wykonano pośród starych samochodów, obejrzyjmy moją fotorelację z lata 2017 roku:





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia