niedziela, 31 lipca 2016

Dwór upadłego rodu - część II

Wiele napisałam już o dworku, ale chciałabym dodać jeszcze kilka - można to nazwać - ciekawostkami, które tyczą się budynku oraz przyległych okolic.
Jak już wcześniej napisałam, dworek od XIX wieku należał do możnego rodu, Sanguszków. Wraz z dworem do ich dóbr dołączyły przynależące do dworku budynki - mówiąc najprościej - przejęli cały folwark z m.in. gorzelnią. Ze względu na to, że nasz dwór nie był główną siedzibą księcia,  folwarkiem zajmował się jego pełnomocnik, pochodzący z Azerbejdżanu major Arczył Bek Jedigaroff. Gorzelnię, która wyróżniłam z przynależących do dworu dóbr wymieniłam nieprzypadkowo, bowiem w styczniu 1907 roku wydarzył się tutaj tragiczny wypadek. Przez własną nieuwagę jeden z mechaników wszedł pod pracującą wciąż maszynę i zginął na miejscu, jego ciało zostało poćwiartowane (oczywiście przez maszynę) na kawałki.
W 1939 roku na terenie folwarku przez pewien czas stacjonowało dowództwo dywizji wojska polskiego, natomiast w czasie okupacji niemieckiej urządzono w zabudowaniach dworskich przymusowy obóz pracy służby budowlanej Baudienst. W miejscu tym przebywali także wysiedleni warszawiacy, w tym Krystyna Pawlak, pseudonim Krycha - sanitariuszka powstania warszawskiego.
Oprócz wcześniej wymienionych instytucji, które zajmowały dwór, głównie w okresie PRL-u, należy wspomnieć także o tym, że znajdował się tam ośrodek zdrowia.
Poniżej umieszczę rycinę z 1860 roku na którym widać teren dworu wraz z przylegającym do niego ogrodem i kilkoma zabudowaniami folwarcznymi oraz zdjęcia(którego autora niestety nie mogłam znaleźć, więc nie mogę podpisać zdjęcia) - jak można wnioskować ze stanu budynku na nim - tuż przed lub po opuszczeniu budynku. Możemy zauważyć jeszcze firany w oknach oraz to, że przeszklony ganek jest naprawdę przeszklony, ponieważ teraz szkła zostało bardzo niewiele, w większości jest nim wysłana podłoga...



A teraz moje zdjęcia z rewizyty dworka, która odbyła się ostatniego dnia października ubiegłego roku:



















Czytaj dalej »

piątek, 29 lipca 2016

Dwór upadłego rodu - część I

Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie, więc rodzaj przedstawianych obiektów na moim blogu - też ;) Post ten na pewno będzie miał trochę wspólnego z pogodą, a właściwie z porami roku. Dzisiaj będzie bardzo sentymentalnie, pokażę bowiem zdjęcia sprzed roku, kiedy to pierwszy raz mogłam znaleźć się w tym miejscu i je sfotografować. Było to dokładnie rok temu.
Chciałabym przedstawić Wam - jak zawsze - historię tego miejsca jak i samej miejscowości. Nazwy miejscowości nie podaję, ale mimo tego, dzięki opisowi, będziecie mogli sobie wyobrazić, jakie to wspaniałe miejsce.
Historia całej miejscowości sięga roku 1561 roku kiedy to jako hrabstwo została podzielona pomiędzy sukcesorów. W 1710 roku jedna jego część została wniesiona przez samą Annę Marię Lubomirską Pawłowi Karolowi Sanguszce. I tutaj zaczyna się historia możnego, znanego rodu, które ze szczytu powoli będzie upadać na dno.
Ostatnim właścicielem owych dóbr był książę Roman Sanguszko, jedyny syn Eustachego Stanisława i Konstancji z Zamoyskich. Narodziny ich dziecka Romana były dla nich tak wielkim szczęściem ,że postanowili ufundować kościół ( który zresztą do dziś zachwyca i nie wygląda jak zwykły, wiejski kościół, raczej bliżej mu zarówno pod względem wielkości jak i samej architektury do katedry) w miejscowości obok tej, w której zostanie zbudowany nasz wspomniany dwór. On sam powstał około lat 80-tych XIX wieku, gdy właścicielem był jeszcze Józef Wykowski. Dopiero pod koniec XIX wieku budynek ten został włączony do dóbr Sanguszków. Wtedy ten ród znajdował się na szczycie - mimo czasami pojawiających się klęsk w życiu prywatnym, pod względem politycznym udawało im się osiągnąć to wszystko, co chcieli. Na początku XX wieku Roman Sanguszko podarował dwór z przyległym do niego parkiem należącemu do jezuitów Związkowi Męskiej Młodzieży Przemysłowej i Rzemieślniczej w Krakowie, który do dzisiaj pozostaje jego właścicielem.
Dwór jest budynkiem parterowym. Murowany, prostokątny, z dwoma skrzydłami od frontu, dwutraktowy. Między skrzydłami znajduje się taras, który poprzedzony jest kamiennymi schodami, przy ścianie wschodniej znajduje się natomiast przybudówka wejścia bocznego. Elewacje i szczyty z opaskami tynkowymi, okna ozdabiają opaski z gzymsami nadokiennymi. Dach zwieńczający budynek jest dwuspadowy i spłaszczony. Budynek był przebudowywany na początku XX wieku i w 1977 roku. Wokół dworu rozciąga się ogród, który w przeszłości był zabytkowym założeniem ogrodowym z XIX wieku.
Po II Wojnie Światowej budynek miał wielu użytkowników, m.in. gospodarstwo rolne KRP "Iglopol". Obecnie znajduje się w rękach wspomnianego już związku, chociaż okoliczni mieszkańcy mówią o tym, że dwór należy jednak do miejscowej parafii. I tutaj ciekawostka: dwór w rękach kościoła katolickiego który był wynajmowany przez kościół...Świadkom Jehowym! Trochę to niesamowite i pokrętne, ponieważ urządzili sobie w tym miejscu mieszkania i małe, nieoficjalne centrum spotkań Świadków Jehowym. Jak wiemy, kościół katolicki nie toleruje za bardzo ich nauk. Ale jak widać, interesy to co innego.
Dlaczego też powiedziałam o upadku rodu Sanguszków, przecież wiele rodów upadło - głównie to skutek wojny. Chodziło mi o nieco inny upadek, a dokładnie o dobra rodu . Ten dworek nie jest koniecznie dobrym przykładem, ponieważ nie znajduje się od lat w ręku ostatniego, żyjącego członka rodu. Niestety, jest takich dworów i pałaców tego rodu więcej, które powoli umierają i wszyscy o nich zapominają. Co więcej, wymieniony wcześniej potomek rodu Sanguszków nie robi nic z tym miejscami, ale też nie chce ich oddać miastu, nawet w zamian za niemałe pieniądze (tyczy się to nawet kompletnych ruin zamku), co doprowadza do tego, że historia nie tylko danego rodu, ale i dawnej, szlacheckiej Polski znika.
Chciałabym jednak zakończyć akcentem optymistycznym i mam nadzieję, że ktoś jednak zdąży uratować ten dwór.
















Czytaj dalej »

środa, 27 lipca 2016

Martwe źródło - Opuszczona cegielnia

Miejsce to jest jednym z ciekawszych z kategorii miejsc industrialnych, które miałam przyjemność dotychczas odwiedzić.
Tytuł, który nadałam postowi jest nieprzypadkowy. Opisywana cegielnia powstała tuż po wojnie i była źródłem materiałów potrzebnych do odbudowy a potem rozbudowy miasta po II Wojnie światowej. Była to ogromna i prężnie działająca fabryka, która nie tylko przyczyniła się do odbudowy miasta, ale też dawała wielu osobom zatrudnienie. Ale niestety, jak to w życiu bywa, a zwłaszcza jak było w Polsce po upadku komunizmu i wprowadzeniu kapitalizmu, prawie każdy wie. Firma nie poradziła sobie ze zmianą, stopniowo działo się z nią coraz gorzej, aż doszło do jej upadku. Z informacji, które pozyskałam oraz z pozostawionych dokumentów wynika, iż ostatecznie cegielnia zakończyła działalność na początku XXI wieku.
Chodząc po cegielni możemy sobie tylko wyobrazić, jak wszystko to działało w przeszłości dzięki temu, co ciągle istnieje - ogromnym halom, piecom, lokomotywie pozostawionej w środku. Biuro jst natomiast bogate w artefakty, możemy natrafić nawet na pieczątkę firmy, która - zamoczona w tuszu - na pewno jeszcze raz podbiłaby jakikolwiek dokument. Pomieszczenia biurowe zapełnione są w większości damskimi ciuchami- no cóż, szefowa była kobietą.
Dzisiaj to miejsce, które kiedyś dawało pracę i pozwalało na rozbudowę miasta jest martwe.Częściowo tylko pozornie, bowiem lokalna młodzież urządza tam sobie regularne "melanże", o czym informują na jednej ze stron na Facebooku. To na pewno przyspiesza rozkład tego miejsca, tak samo jak i złomiarze, którzy próbują wynieść i sprzedać to, co się ostało. Miejsce to jest też dużym problemem dla miasta - niebezpieczne, ulubione przez młodzież, walące się i mające wielu właścicieli, co sprawia, że nie mogą się go zbyt szybko pozbyć. Jego historią będzie kończyła się jeszcze długo.































Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia