Kiedy weszłam do środka od razu poczułam niesamowity klimat. Dom wielorodzinny, gdzie kiedyś tętniło życie i swoista maszyna czasu, bowiem wystrój i większość elementów wyposażenia pochodziły z lat 70-tych. Byłam zachwycona domem, bo widać było, że miał on swoje lata, swoją niesamowitą historię. Mimo tego, że złodzieje szukali tutaj cennych przedmiotów, wciąż nie można było uznać tego miejsca za zdemolowane. Większy nieporządek, ot - wszystko, przecież to zdarza się często, zwłaszcza, kiedy mówimy o opuszczonych chatach na jakiś wsiach. Nie wiedziałam jeszcze, że ten dom ma niesamowitą historię, a właściwie rodzina, która w nim mieszkała.Zaciekawiły mnie koperty, które wyglądały na te, które przybywały zza granicy naszego kraju. Zwykle w takich miejscach znajdowałam korespondencję ze Stanów, Francji albo Niemiec, czyli stamtąd, gdzie uznawano, że było znacznie lepiej, uciekano za chlebem i lepszą przyszłością. Ale listy ze wschodu nie były już aż taką częstością. D. wyrywano dwa razy z dwóch różnych krajów i dwukrotnie "przesadzano" bez ich zgody. Raz tęsknili do Polski, a raz...
Jo D. Antoni urodzony 24.IV.1924 roku w Jugosławji pszybywałem przy rocicoch.To fragment życiorysu jednego z mieszkańców domu, zapewne "głowy rodziny", ojca a potem dziadka. Jak widać nie tylko Polska była obiektem tęsknoty, nie mieli tylko jednej ojczyzny, a aż dwie. Serce rozdarte przez dwie różne strony świata... Czy to może się dobrze skończyć? Historia jest długa, więc odwiedziny u państwa D. trochę potrwają.
1946 pszyjechał do Polski na ziemie odzyskane(...)I tutaj zaczyna się cała historia rodziny D.
Zapraszam na pierwszą część fotorelacji z września tego roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz