Dzisiaj wpis rozpocznę taką wesołą muzyką, aby każdy mógł wejść trochę w ten specyficzny klimat. Nie każdy zna bowiem muzykę z naszej wschodniej granicy, a już niekoniecznie tę z przełomu lat 60/70. Przedstawię Wam chyba najbardziej zabawowego członka rodziny D., Adolfa.
Adolf najprawdopodobniej został starym kawalerem. Lubił się napić, potańczyć, generalnie przyjęcia były dla niego jedną ze słuszniejszych form rozrywki. Pisał w jednym liściku do kobiety, którą wtedy wielbił, że no tak, rzeczywiście, złamał tę nogę wysiadając z autobusu, ale powód był wyjątkowy: po prostu ślizgawica, on był wtedy trzeźwy! Pozostałości z jego pokoju trochę nam mówią, jaki był: nie odmawiał sobie widoku pięknych kobiet, zaraz obok katechizmów walały się pisma takie jak "Sekskrety" i plakaty nagich kobiet. Sam też tworzył prozę erotyczną, czego doświadczycie na zdjęciu - amant, który wielbił muzykę, zwłaszcza taką jak powyżej. Ja znalazłam tylko jeden śpiewnik, ale numerek na okładce świadczy o tym, że było ich tam znacznie więcej. Lubił o siebie zadbać, dużo okularów przeciwsłonecznych i wyjątkowo - jak na owe czasy - gustowne ciuchy. To była chyba najbardziej kolorowa postać wśród domowników i zapewne - najbardziej niesforna.
Inni członkowie rodziny byli nieco mniej zabawowi. Jego ojciec, Antoni, bardzo starał się o odzyskanie ziemi, którą odebrano im wraz z nakazem powrotu do polski. Pisał niezwykle dużo pism do Jugosławii z prośbą o zwrócenie im tego, co kiedyś było ich, ale niestety, skoro kiedyś im coś dano, mogli im to także odebrać. Pomimo usilnych starań ziemi najprawdopodobniej nie odzyskali, najpewniej tęsknili też bardzo do tamtych stron. Ktoś powiedziałby: ale po co? Teraz mieli bliżej na zachód, czyli do "cywilizacji". Jednak dziecięce lata wbijają się w pamięć najbardziej.
O ile pierwsze piętro wygląda jak zastygłe w latach 70-tych, tak strych i parter to dwie różne skrajności. Na piętrze co rusz walają się ubrania eleganckiej pani po 50-tce, jedna szafa wygląda tak, jak gdyby ktoś otworzył ją dzisiaj rano i długo zastanawiał się, co ubrać, ostatecznie z pośpiechu zapominając o zamknięciu drzwiczek. Można się roztkliwić nad pokojem nastolatki, która kolekcjonowała książki, większość dostając za dobrą naukę i sprawowanie w szkole. Moje serce najbardziej jednak podbiła stara, rzeźbiona, ogromna komoda - to chyba najbardziej urokliwy mebel, jaki dotychczas widziałam w opuszczonym miejscu,
Strych wygląda trochę jak z horroru. W jednym z pomieszczeń znajdziemy bardzo stary wózek, który zniszczony przez czas kładzie się swoim ciężarem na drewnianej podłodze. Najbardziej przerażające są jednak pomieszczenia z dziecięcymi zabawkami, dokładniej: lalkami. Białe lalki i czarne... przyznam, że nigdy nie napotkałam na taką lalkę, a w miejscu, w którym światło było bardzo skąpe i widać było najpierw tylko oczy tej lalki, można uznać, że było to dość przerażające doświadczenie. Najpiękniejszym i najbardziej wzruszającym elementem był list z 1946 roku do ukochanej, pisany łamanym polskim z elementami jugosłowiańskiego. Dużo uczuć, dużo emocji i przede wszystkim: wszystko to prawdziwe, bez udawania i obłudy. List leżał na harmoszce, a właściwie na tym, co z niej pozostało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz