sobota, 31 grudnia 2016

Wieczna kolonia. Opuszczony ośrodek w górach, cz. I

W dzieciństwie zapewne każdy z nas chociaż raz był na kolonii, czy to w górach, czy to nad morzem. Mieszkaliśmy a to w domkach letniskowych, a to w pensjonatach lub w domach wypoczynkowych, prowadzonych przez uprzejmą rodzinę. Wszystko było tam swojskie, można było się powygłupiać, potem wraz z wchodzeniem dorosłość można wspominać te beztroskie czas, opowiadać, dzieciom, wnukom. Można odczuwać chęć podzielenia się z młodszym pokoleniem takimi wrażeniami, zabrać go w to samo miejsce. A co, kiedy wejdziecie, a tam nie będzie nikogo? Zupełnie nikogo? Ani gości, ani kelnera, ani pani pobierającej opłaty za pokój - zupełnie nikogo?
Na pewno ten ośrodek widział niejedną wycieczkę szkolną, przyjął niejedną kolonię i wiele, wiele rodzin. Jeszcze do niedawna można było wypocząć tutaj za ok.50 zł. Ośrodek co prawda wygląda, jakby zatrzymał się w latach 90 - tych, jednak nawet do teraz sprawia wrażenie niezwykle schludnego i przyjaznego miejsca. Cały teren składał się z dwóch budynków: hotelowego i restauracyjno-socjalnego.
Pierwszy z budynków, do którego weszłam był ten, który niegdyś pełnił funkcję restauracyjnego. Wejście prowadziło przez znacznej wielkości kotłownię. Kiedy już weszłam na salę restauracyjną byłam nieco w szoku i nie mogłam uwierzyć, że to miejsce jest opuszczone. Stoliki były nakryte do posiłku, na każdym położone były talerze, serwetki, szklanki a na niektórych kieliszki do wina czy też soku. Nie było widać śladów nieproszonych gości czy też nawet kurzu, który osiadł w związku z brakiem sprzątania. Miejsce całkowicie zatrzymane w czasie, co potwierdzało się wraz z każdym pomieszczeniem, które mogłam odwiedzić, szczególnie kuchnia. Tam w zlewie czekały jeszcze naczynia do umycia, a te, które położono na blatach miały zapewne być zapewne zaserwowane z pysznym daniem na sali. Przyprawy tylko gdzieniegdzie usypały się, tak stały i czekają wciąż na użycie. W małym pomieszczeniu obok znajduje się lodówka na napoje, w której zostały już tylko puste puszki.
Im wyżej, tym pomieszczenia są ciekawsze i bardziej kolorowe. Sala konferencyjna znajduje się w lekkim nieładzie, ktoś najwidoczniej szybko chciał zebrać krzesła i złożyć je w jednym miejscu, być może po to, aby zrobić miejsce na inny sprzęt. W innej sali, zapewne tej, która w czasie sylwestra i dyskotek dla dzieci pełniła funkcję parkietu (znajduje się tam także scena na podwyższeniu wraz z miejscem na mikrofon, z czego na pewno korzystała zapraszana orkiestra) teraz pełni funkcję mocniej rekreacyjną: stół ping-pongowy pozostawiony został z paletkami i piłeczką, więc każdy obecny "turysta" może oddać się grze. Oprócz pomieszczeń socjalnych i przeróżnych składzików na koce, pościele i prześcieradła w tym budynku odnajdujemy także pokoje - zwykłe, bez wielu udogodnień. Trochę zdezelowane meble pochodzą jeszcze z lat 80-tych. W jednym z pokoi na krześle leży przygotowana pościel i koce. Czekają na nowych gości? Jeśli tak chyba już nigdy się nie odczekają.

Zapraszam na fotorelację z października

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia