Wiemy już też trochę o Pani Teresie. Z wielu listów i dokumentów, które pozostawiono w domu wynika, że korespondowała i przyjaźniła się z innym artystą ludowym, który wprowadził ją na "salony"i w jej wczesnej twórczości - inspirował. A najprawdopodobniej wszystko zaczęło się od wizyty w jego galerii, po której ją osobiście oprowadził. Po latach Teresa opiekowała się Eugeniuszem K., o czym pisała w listach i wielu dokumentach. Bardzo chciała przejąć po nim dworek (najprawdopodobniej z powodu braku innych krewnych) leżący w innej, górskiej miejscowości, jednak chyba się to nie udało. Niby zrobiła dla niego naprawdę wiele, ale według prawa - to wciąż za mało.
Pani Teresa nie wstydziła się także głośno mówić o swojej historii, swoich przodkach. Zdecydowanie była w tej kwestii szczera i opisywała różne koleje losu swojej rodziny, a dokładniej - ciotki.
Otóż babką mojego ojca była Barbara K., która wyszła za mąż za wielkopolskiego ziemianina. Chyba jako jedna z nielicznych w endeckiej rodzinie przekazała swoją biżuterię i pieniądze na wyprawę przeciwko Rosji marszałka Piłsudskiego, tym ogromnie naraziła się endeckiej rodzinie.Mimo tego, że komunizm się kończył, być może co niektórzy wyczuwali już wolność w powietrzu to pisać takie rzeczy jeszcze nie tak całkiem znanej osobie - było to coś odważnego. Być może to tylko pokazuje, jak szczerą osobą była pani Teresa i jak ufną.
Wiemy już, że mieszkała tutaj wraz ze swoją rodziną. Niewiele znalazłam informacji o jej małżonku - ba - praktycznie wcale. Jedyne, co może być z nim związane to zdjęcie z gimnazjum z lat 60-tych z pewnej miejscowości położonej także na południu Polski, lecz nie na terenach górzystych. Jeśli rzeczywiście to on znajduje się wśród wielu innych młodych mężczyzn na zdjęciu to zdecydowanie można powiedzieć, że nasza bohaterka była przyciągana jak magnes przez południe naszego kraju.
W związku z moją rewizytą każdy, kogo zainteresowało może być pewien - to nie koniec opowieści o tym miejscu i o pani Teresie. Jednak kończąc w tej chwili ten wpis i chwilowo także serię o tym miejscu, chciałaby co nieco wspomnieć o samym domu.
Dom położony jest na niewielskim wzgórzu wśród drzew, a teraz także wysokich krzewów. Po lewej stronie znajduje się płot, który najprawdopodobniej kiedyś otaczał całą posesję. Normalnie, za czasów jego świetności wchodziło się z pewnością przez główne drzwi, które prowadzą wprost do salonu z wielkim stołem i trochę już dzisiaj staromodną meblościanką. Kuchnia położona zaraz za salonem jest jakby wyjęta z innej epoki - pobielany kredens, mały, także biały stoliczek i miska ułożona na "stojaku", nad którą wisi święty obrazek. Dużo gazet, przepisów tych ręcznie przepisanych jak i wyciętych z gazet i czasopism. Ma niesamowicie ciepłą i spokojną atmosferę w przeciwieństwie do innych pomieszczeń. Nie ukrywam, że w miejscu czułam się bardzo niepewnie. Ciągle miałam wrażenie, że ktoś zaraz nadejdzie i przegoni mnie z tego dworku. To wrażenie na pewno potęgował dobry stan dworku, ale na pewno też coś więcej. Piła, która wisiała nad łóżkiem zdecydowanie nie nastrajała pozytywniej. Wiele pomieszczeń wyglądało jak "u babci", zwłaszcza na dole - kuchnia czy też pokój, w którym stały urocze szafeczki. Na górze za to pomimo małej ilości sprzętu było widać smak i klasę, z którą kiedyś urządzono to miejsce - cudowna kanapa, szafeczki, nawet stylowy stolik.
Miejsce jest wspaniałe nawet teraz, kiedy jest opuszczone i zaniedbane. To naprawdę uśpione piękno, które tylko czeka na kogoś z dobrym sercem, kto da mu kolejną szansę.
Po zdjęciach z mojej relacji przedstawię zdjęcia archiwalne, na których możecie zobaczyć nie tylko pomieszczenia, ale także dzieła pani Teresy.
Zdjęcia z mojej lipcowej wizyty
Zdjęcia archiwalne*
*źródło: mieszkanie.mitula.com.pl
Kurde ciekawe to wszystko <3 Zastanawiam się teraz czemu ten dom był akurat na wzgórzu, a nie prostym terenie :D Trochę głupie, no ale...
OdpowiedzUsuńZapraszam! Jeśli ci się spodoba zaobserwuj, będzie mi miło :)
Gabrielle->Klik!
Szczerze mówiąc, sama nie wiem :) To dość górzysty obszar, ale może to być po prostu ochrona przed zalaniem w przypadku powodzi - wtedy prawdopodobieństwo chociażby podtopienia znacznie maleje :)
Usuń