sobota, 29 października 2016

Dom zapomnianej artystki na wzgórzu. Tajemniczy dworek, cz. I

Tak jak obiecałam, dzisiaj zaczynam opisywać miejsca, które są niezwykłe. Niezwykłe pod wieloma względami, ale zawsze wzbudzają emocje.
Pierwszym z takim miejsc będzie mój ukochany dwór, do którego wróciłam znowu dzisiaj. Wracam z niego nieco smutna ze względu na to, co zaczyna się z nim dziać, ale pomimo tego wciąż jest wspaniały. Zdjęcia, które zobaczycie będą z 1920. Nie wiadomo, do kogo należał od samego początku, na czyje zlecenie go wybudowano. wiadomo jednak, kto od lat 80-tych zajmował to miejsce i stworzył w nim miejsce swojej pracy, miejsce dla siebie i dla rodziny.

(...) A w rozmowie na temat kupna domu w górach, odradzał mi Pan ten pomysł sugerując, że jako plastyk i miłośnik starej architektury powinnam się zaopiekować jakimś starym dworkiem. I rzeczywiście całkowicie przyznaję panu rację."
Tak, jak pisała w 1989 roku - jeszcze z Poznania - mieszkająca tutaj artystka, tak też zrobił. Było tuż przed jej ślubem, kariera dopiero była przed nią. Tak pisała w tym samym liście:

Z grubsza przypomnę swoją osobę. Otóż jestem z wykształcenia artystą plastykiem. (...) Zamierzam w niedalekiej przyszłości zająć się malarstwem.
Jak widać, jej kariera potoczyła się dobrze. Kupiła dworek, mieszkała w nim i pracowała. Znalazłam kilka jej prac - jako artystka ludowa zajmowała się głównie haftem, ale jeśli chodzi o rysunek czy malarstwo, także tworzyła piękne rzeczy. Dużo zaproszeń z różnych miejsc, dalszych oraz bliższych świadczą o tym, że była naprawdę cenioną i poważaną artystką, także w kręgu stricte artystycznym. W domu tym mieściła się artystka - trudno sobie wyobrazić, ale praktycznie każde pomieszczenie było wypełnione jej dziełami.
Po wielu godzinach, które spędziłam na czytaniu korespondencji, zapisków notesie czy zeszycie, mogę co nieco powiedzieć o pani Teresie. Wiem, że to bardzo nieładnie czytać cudzą korespondencję, ale jak się okazuje, to obecnie jedyny sposób, aby utrzymać pamięć o pewnej pani Teresie, które całe swoje życie poświęciła sztuce ludowej, inspirując się otaczając przyrodą i kulturą, odtwarzając ją potem na materiałach, kartce czy płótnie. Pierwszy dokumenty, który wpadł w moje ręce nieco mnie zniechęcił do jej osoby. Ogromny błąd ortograficzny sprawił, że pomyślałam o osobie, która tutaj kiedyś mieszkała, że była prostą osobą, która zapewne ani nie prowadziła ciekawej korespondencji, a tym bardziej, że nie miała jakiś nadzwyczajnych i ciekawych zainteresowań. Sięgnęłam jednak po zeszyt i powoli poznawałam tę kobietę. Okazuje się, że była niezwykle oczytana i posiadała bardzo rozległą wiedzę i to nie tylko z zakresu sztuki, ale także...medycyny! Prócz swoich własnych notatek tworzyła także zeszyty z wycinkami z gazet, aby wiedzieć coraz więcej. Miała na pewno syna, którego bardzo kochała. Znaleźć można także liczne laurki dla "kochanej mamy". Pani Teresa była osobą bardzo religijną - do dzisiaj znajdziemy wiele modlitewników i dewocjonaliów, a na jednej ze ścian wisi duży, drewniany krzyż. Jako artystka, która pod koniec swojej kariery zajmowała się głównie hafciarstwem artystycznym i koronkarstwem była estetką i ukochała sobie meble, które dzisiaj można już nazwa antykami, a które ciągle zdobią wnętrze.

Dzisiaj pozwolę sobie skończyć opowieść o Pani Teresie i tym miejscu. Ale niebawem, bo już za kilka dni będziecie mogli tutaj wrócić po więcej. Opowiem, jak bardzo dwór jest dziwny, jak ogromne emocje wywołuje, dlaczego tak może być i pokażę, jak było tutaj kiedyś, czyli wtedy, gdy tętniło tutaj życie i było pełno sztuki.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia