Kamienica, którą przedstawiam, znajduje się w centrum mojego miasta. Od zawsze pamiętam ją jako zniszczoną, zapadającą się, całkowicie opuszczoną. Zawsze mnie też intrygowała - co może być wewnątrz? Niestety, weszłam do niej trochę za późno - i to naprawdę trochę. Jeszcze miesiąc wcześniej był w niej porządek, wszystko wyglądało tak, jakby naprawdę ktoś wyszedł tylko do pracy, jeszcze ktoś inny do szkoły albo po prostu na spacer. W dwóch pomieszczeniach znajdowały się stworzone przez mieszkańców niby-ołtarzyki, właściwie tylko w pewien sposób swoją konstrukcją naśladowały ołtarze, gdzie można było znaleźć święte obrazki. Niestety, ja zastałam tam nieporządek i widać było ślady szabrowników.
Kamienica jest w bardzo złym stanie, co widać dopiero w momencie, kiedy wejdziemy do środka. Zapadająca się podłoga na pierwszym piętrze i na strychu sprawiała, że nie czułam się zbyt bezpiecznie chodząc po budynku. Każdy ruch musiał być niezwykle uważny i przemyślany także ze względu na dziury, które znajdują się w podłodze. Na parterze natomiast istnieje niebezpieczeństwo, że coś zaraz spadnie nam na głowę - przegnite stropy robią swoje. Jedyny punkt kamienicy, który jest stabilny to betonowe schody. Cała kamienica robi przygnębiające wrażenie. Kalendarz, który wisi przy łóżku w jednym z pokoi wskazuje na rok 1997 - możemy sami stwierdzić, że od opuszczenia minęło już sporo lat. Meble, które pozostały w pomieszczeniach i są nietknięte przez wandali to głównie meble, które być może niektórzy znają z katalogów meblowych z lat 90-tych. Ponadto mieszkańcy wykazali się dość dużą fantazją w kwestii dekoracji wnętrz. Dwukolorowe drzwi we wzory geometryczne, dość niespotykane kolory niektórych z pokoi, wśród których dominował wściekły róż i intensywna zieleń. Na jednym z łóżek rozkłada się tradycyjnie robiona kołdra...
O samej kamienicy nie wiem prawie nic. Po stylu, w którym została wybudowana można wywnioskować, że był to okres dwudziestolecia międzywojennego. Dlaczego jej opuszczono - tego nie wiadomo, ale kiedy już tak, dzięki kalendarzowi. 1997- od tego czasu nie ma tutaj nikogo, nikt nie wraca do mieszkań, w którym spędzali kiedyś swoje dzieciństwo, dorastali, w których spędzili ważny dla nich czas.
Aż przykro się patrzy na takie zdewastowane wnętrza kamienicy, która kiedyś była czyimś domem. Chociaż dla Ciebie na pewno było to duże przeżycie. U nas w mieście jest opuszczona mleczarnia, też chcę się kiedyś do niej wybrać. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, dla mnie to niezwykłe uczucie, zawsze czuję takie ukłucie w sercu, że ktoś tutaj mieszkał, żył, teraz go nie ma, miejsca powoli już też. Im miejsce dłużej opuszczone, tym więcej emocji... A co to za miasto, jeśli mogę spytać? :) Bardzo polecam odwiedzić mleczarnię i to w miarę szybko ponieważ takie miejsca mają to do siebie, że potrafią być latami opuszczone i zapomniane przez człowieka, a jednak potrafią też z dnia na dzień zniknąć, ot tak. To jest paradoks związany z tym miejscami :)
UsuńAutentycznie zrobiło mi się przykro, że nie zdążyłaś zastać ją w tym "na pozór ledwo opuszczonym" stanie. Teraz też urzeka. U mnie też jest taka kamienica, ale nie znalazłam jeszcze sposobu, żeby się do niej dostać. Jak byłam młodsza, często chodziłam do opuszczonej fabryki i tylko raz wygonił mnie z niej jakiś ochroniarz. Takie miejsca mają klimat.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc mnie też było dość przykro i byłam zawiedziona, ponieważ widziałam zdjęcia, które wykonano jakiś miesiąc, maksymalnie dwa przed moimi odwiedzinami i bylo tak właśnie tak, jakby ktoś na chwilę wyszedł, myślę, że miałabym tam tak samo jak z jednym z obiektów, w którym byłam, kiedy czułam się, jakbym weszła komuś do domu i zaraz ten ktoś mógłby przyjść i skarcić mnie za to, że weszłam mu ot tak do jego życia. Ale właśnie jak mówisz - ciągle urzeka,ciągle ma ten swoj klimat. co do kamienic - nie wiem, jaka jest ta konkretna, ale często sprawdza się wchodzenie tylnymi drzwiami, nie frontowymi i często są dwuczęściowe drzwi, które dość szybko się psują, łatwiej wejść :) Lub drzwi dwuczesciowej, które często mają na sobie geometryczne kształty - te kółka czy kwadraty szybko odpadaja, mało miejsc, żeby się wcisnać, ale ja bez figury modelki właśnie tam tak weszłam i nie żałuję :) Te miejsca mają klimat i są piękne, mimo wszystko :)
Usuń